jalowiec glowna o nas galeria wiesc propozycje kontakt linki

W wakacje postanowiliśmy wyjechać w Słowackie góry. Długo planowaliśmy które pasma odwiedzimy no i padło na:
Chocz, wraz z doliną Prosiecką i Kwaczańską.
Słowacki Raj, na który mieliśmy jechać rok wcześniej.
I Mała Fatra.
Poniżej opis według naszego pamietnika który pisaliśmy na bieżąco.


Dzień pierwszy - środa:
19:00 Przyjazd na kemping do Liptovskiego Trnovca. 30min w recepcji. Dużo ludzi, szukamy miejsca pod namiot. Wreście się rozbijamy. Robimy obchód. Już wiemy gdzie co jest. Idę po piwo do baru. Jedyne 1 euro. Po piwko zasypiamy.
Dzień drugi - czwartek:
Budzę się rano o 6:00. Tzn. budzi mnie sms. Czytam i śpię dalej. Wstaje o 7:00. Słońce mocno dziś świeci. Jemy śniadanie i uderzamy na Chocz-a. Jedziemy do Lucky. Na miejscu jesteśmy po 45 min. Zostawiamy auto przed basenem i udajemy się czerwonym szlakiem. Po drodze żywej duszy , a pogoda wyciska z nas siódme poty. Ścieżki takie że Beskidy mogą zapomnieć. Ledwo się człowiek mieści, a co dopiero mają się minąć. Pierwszych turystów spotykamy przed przełęczą. Droga staje się stromsza, źlebik, kosówka i jesteśmy. Chwila odpoczynku na jedzonko. Na drogowskazie piszę 32 min. Jacy Ci Słowacy dokładni. Idziemy, robimy zdjęcia, mijamy się z ludzmi i jesteśmy na szczycie. Od przełęczy zajeło nam to 22 min. a z samego dołu prawie 3h. Panorama z Chocza przyzwoita, Zachodnie Tatry, Niżne Tatry, Mała Fatra i inne wierchy. Powrót na dół nie jest lekki. Kto schodił ten wie co to znaczy. Przy aucie meldujemy się po 2h. Idziemy pod wodospad i wracamy na camp. Mamy dużo czasu, wieć łazimy i opalamy się na plaży. Wieczorem gotujemy makaron a ja idę po piwo do innego baru. Tym razem 1,5euro. Koło nas rozbili się kolejni Czesi. Dużo też Polaków. Idziemy spać, choć przy tym hałasie ciężko.

Photo Number 1 Photo Number 2 Photo Number 3 Photo Number 4 Photo Number 5 Photo Number 6
Photo Number 7 Photo Number 8 Photo Number 9 Photo Number 10 Photo Number 11 Photo Number 12
Photo Number 13 Photo Number 14 Photo Number 15 Photo Number 16 Photo Number 17 Photo Number 18

Dzień trzeci - piątek:
Pobudka 7:00. Jest pochmurno, ale chmury się rozchodzą. Na śniadanie serwujemy sobie jajecznicę. Najedzeni pakujemy się i udajemy do Prosieka. Parking 1,6 euro. Słońce przygrzewa. Widać skały. Idziemy naprzód. Dolina przed nami się zwęża. Pokonujemy cieśniawę, jeden mostek i łańcuch. Po kilku set metrach wody już niema i idziemy suchym korytem. Odcinek nieciekawy, dochodzimy pod wielką skałę. Kierujemy się w prawo i ukazują nam się pierwsze drabinki. Dolina znowu się zwęża, a my suchym kanionem przy pomocy łańcuchów i drabinek pokonujemy jego wodospady. Wychodzimy na Sword i idziemy na Prosieczne. Długie podejście ale warte zachodu. Z góry fajny widok i znowu na szlaku tylko my. Zejście długie i nieciekawe a nawet trudne orientacyjnie. Dochodzimy do doliny Borowca. Tu też brak wody. Same ponory wtych potokach. Podchodzimy pod fajny wodospad i wchodzimy do Doliny Kwaczańskiej. Tam oglądamy stare młyny na potoku i nieciekawą drogą schodzimy w dół. Parking w Dolinie Kwaczańskiej 2 euro. Zostało jeszcze dojść do naszego auta. Szlak znowu słabo oznakowany albo Słowacy mają taki styl. Moczymy nogi w potoku i po 7 godz jesteśmy przy aucie. Po drodze do sklepu po tańsze piwo 0,65 euro. Pogoda się psuje, a jutro w planach baseny termalne.

Photo Number 19 Photo Number 20 Photo Number 21 Photo Number 22 Photo Number 23 Photo Number 24
Photo Number 25 Photo Number 26 Photo Number 27 Photo Number 28 Photo Number 29 Photo Number 30
Photo Number 31 Photo Number 32 Photo Number 33 Photo Number 34 Photo Number 35 Photo Number 36

Dzień czwarty - sobota:
Pobudka tradycyjnie o 7:00. Pakujemy się, zwijamy namiot, przedtem jemy śniadanko. Tomuś był na zakupach. Wyjeżdzamy koło 9:00. Jedziemy do Liptovskiego Mikulasza i do Popradu autostradą. Potem zwykłymi drogami do Podlesoka. Wykupujemy sobie od razu na 5 nocek. Koło 11:00 wyruszamy na spacer. Udajemy się na cześć przełomu Honradu, Wchodzimy zielonym jednokierunkowym szlakiem z drabinkami na Klastorisko. Szkoda tylko że mało wody bo wodospady nie prezentowały się superowo. Na Klastorisku odpoczynek i zejście czerwonym szlakiem do Podleskoka. "Zejście" a większości pod górę. Na kolację zjedliśmy zupę borowikową z dużą ilością makaronu, po której nie mogłam się unieść. Wieczorem okazuje się że woda lodowata pod prysznicem (Tomuś) a mnie raz parzyło a raz była lodowata. Jedna umywalka, brak lustra, brak kontaktu, czyli niemożna sobie podłączyć nawet suszarki. Pod prysznicem woda stoi po kostki i nie spływa. Ogólnie warunki sanitarne bradzo ale to bardzo kiepskie.

Photo Number 37 Photo Number 38 Photo Number 39 Photo Number 40 Photo Number 41 Photo Number 42
Photo Number 43 Photo Number 44 Photo Number 45 Photo Number 46 Photo Number 47 Photo Number 48
Photo Number 49 Photo Number 50 Photo Number 51 Photo Number 52 Photo Number 53 Photo Number 54

Dzień piąty - niedziela:
Pobudka 7:00. Wyjście na szlak 8 z minutami. Trasa: Sucha Bela, Klastrisko, Tomasovska Bela, Dolina Sokoła, Glacka Cesta, Podlesok. Czas przejścia 6,5h. W Dol. Sokoła atrakcje, drabinki, mosty, podesty i łańcuchy. Wodospady z tym nawiększy 70m. Na jednej z drabinek trzęsły mi się nogi, bo była bardzo wysoka i dodatkowo odchylona od ściany. Po powrocie małe zakupki. Kąpiel od razu po powrocie, woda ciepła. Znając życie Tomuś wieczorem podejdzie po browary.

Photo Number 55 Photo Number 56 Photo Number 57 Photo Number 58 Photo Number 59 Photo Number 60
Photo Number 61 Photo Number 62 Photo Number 63 Photo Number 64 Photo Number 65 Photo Number 66
Photo Number 67 Photo Number 68 Photo Number 69 Photo Number 70 Photo Number 71 Photo Number 72
Photo Number 73 Photo Number 74 Photo Number 75 Photo Number 76 Photo Number 77 Photo Number 78
Photo Number 79 Photo Number 80 Photo Number 81 Photo Number 82 Photo Number 83 Photo Number 84

Dzień szósty - poniedziałek:
Pobudka 7:00. Śniadanko i wyjście o 8:00. Udajemy się do Piły. Z Piły żółtym szlakiem do cieśniawy Piecki. W cieśniawie ciekawe wodospady, drabinki, podesty. Tomuś miał wypadek, nie trafił w szczebelek ale na szczęscie nic sobie nie zrobił. Wychodzimy na Suchej Beli, udajemy się na Klastorisko i niebieskim szlakiem do Kysla. Po drodze mijamy drogowskaz z żółtym szlakiem do Obrovskiego wodospadu z tym że na górze wisi znak stop. Schodzimy na dół znowu stop. Wracamy na górę i wchodzimy pod zakaz. Bardzo atrakcyjnie, wszystko idzie dobrze, ani jednego turysty i nagle przed nami mostek bez deseczek. Prześliśmy po metalowej konstrukcji. Wychodzimy przy rozwidleniu na Mały i Velky Kysel. Jemy kanapki i udajemy się do dolinki Velky Kysel. Po 15 min zaczyna się burza. Postanawiamy zawrócić i podejść na Klastorisko przeczekać burzę. Przychodzimy na górę i słychać grzmoty w oddali. Mamy przerwę, Tomuś kupil Kofole, niby jak cola smak anyżków. Znowu uderzamy na Velky Kysel, tym razem burza nam nie przeszkadza. Małe atrakcje, dwa wodospady,drabinki. Wychodzimy na Polane Glac i tradycyjnie Glacką Cesta do Podlesoka

Photo Number 85 Photo Number 86 Photo Number 87 Photo Number 88 Photo Number 89 Photo Number 90
Photo Number 91 Photo Number 92 Photo Number 93 Photo Number 94 Photo Number 95 Photo Number 96
Photo Number 97 Photo Number 98 Photo Number 99 Photo Number 100 Photo Number 101 Photo Number 102

Dzień siódmy - wtorek:
Mała odmiana. Pobudka 5:50, ale niestety jest pochmurno i śpimy dalej. Wstajemy po 7:00 nie jest tak zle. Robimy śniadanko na polku, aż tu nagle zaczęło lać. Szybko przenosimy sie do auta i tu kończymy. Po 15 min ulewa się skończyła i widać poprawę. Dzisiaj atakujemy Velky Sokol, wg. przewodnika trasa ma długość 21 km i czas przejścia około 7h. Tak jak wczoraj udajemy się do Pily, nastepnie żółtym szlakiem na Velky Sokol. W dolinie dużo wody, raz nawet zmoczyło mi dogłębnie buta. Tomus miał następny wypadek, poślizgnął się na mokrym drzewie. Fajne wodospady, bardzo efektowne. Dalej idziemy na Glac z Glaca Tomuś nie sprawdza na mapie i zamiast na Małą Polanę szliśmy przez Bykarkę, czyli jakieś 2 km zwiększyła sie nam trasa. Potem już po raz trzeci czerwonym do Podlesoka. Byliśmy o 14:35. Do sklepu po rozki i wode na jutro. Pogoda znowu się pieprzy, słychać burze. No i zaczeło poadać. Przestało padać. Wycieramy wodę z namiotu. Gotujemy sobie ryż z sosem pieczarkowym. Potem po herbatce i koło 22:00 idziemy spać.

Photo Number 103 Photo Number 104 Photo Number 105 Photo Number 106 Photo Number 107 Photo Number 108
Photo Number 109 Photo Number 110 Photo Number 111 Photo Number 112 Photo Number 113 Photo Number 114
Photo Number 115 Photo Number 116 Photo Number 117 Photo Number 118 Photo Number 119 Photo Number 120

Dzień ósmy - środa:
Rano wstajemy koło 8:00. Narazie nie pada ale jest pochmurno. Jemy śniadanko na polku. Robimy kanapki na wycieczke. No i znowu zaczyna padać. Jak narazie wypad na szlak stoi pod znakiem zapytania. Nie mam ochoty moknąć przez 6 godzinek. Tak jakby się przejaśiało, ale leje i to konkretnie. Mamy do zrobienia Przełom Honradu a pogoda taka daremna do piątku. Po 11 przestaje padać tzn trochę delikatniejszy deszczyk kropi. No i idziemy. Jest mokro, slisko, trzeba zachować Szczególna ostrożność. Zaliczyliśmy mostki, drabinki, stupaćky. Do Cingova doszliśmy w 4godz. Z Cingova żółtym szlakiem do Hrodła Honradu w 3 h. Cała drogę pada raz mocniej raz słabiej. Przechodziliśmy przez Tomasovsky Vychlad ale widoków nie było zbyt fajnych bo z dolinek unosiły się mgły a niebo był zachmurzone. Szlaki w niektórych odcinkach bardzo wąskie i krzaczasto-trawiaste co potęgowało moknięcie ciuszków i butów. Na ostatnim zejściu prawie bym się wyłożyła na błocie, ale dałam rade i tylko łapki miałam od bagna. Generalnie lepiej było iść na wycieczkę niż siedzieć tu cały dzień. Teraz jest godz. 20:00 i nie pada. Suszymy ciuszki. Po trasie zaszaleliśmy i tomus kupił sobie piwo 1,5l a ja czekolade studencką i sery wędzone. Dzięki Bogu wszystkie trasy zaliczone i jutro stąd spadamy. Pojedziemy na Małą Fatre na kolejny autocamping. Tym razem do Niżnych Kamenców, na dwie nocki.

Photo Number 121 Photo Number 122 Photo Number 123 Photo Number 124 Photo Number 125 Photo Number 126
Photo Number 127 Photo Number 128 Photo Number 129 Photo Number 130 Photo Number 131 Photo Number 132
Photo Number 133 Photo Number 134 Photo Number 135 Photo Number 136 Photo Number 137 Photo Number 138
Photo Number 139 Photo Number 140 Photo Number 141 Photo Number 142 Photo Number 143 Photo Number 144
Photo Number 145 Photo Number 146 Photo Number 147 Photo Number 148 Photo Number 149 Photo Number 150

Dzień dziewiąty - czwartek:
Pobudka koło 1 w nocy, leje i leje. W namiocie mokro, Spiwory mokre więc przenosimy się do auta. Były problemy z zaśnięciem, ale jakoś w końcu się udało. Pobudka nastena 5:50 i dalej pada ale idę pod prysznic bo wczoraj nie było ciepłej wody. Woda gorąca, myje głowę i się grzeje. Przychodzę, Tomuś idzie do sklepu i gotuje barszczyk. Po śniadaniu sie pakujemy i opuszczamy ten syfowaty autocamping. Po drodze też leje, ale coraz dalej od Podlesoka przebija sie słońce. Koło 11 dojeżdzamy, rozbijamy namiot i jedziemy na zakupy do marketu. Kupuje sobie ovcy syr jeden w kształcie janosika a drugi jak spagetii. Zostało tylko 10euro na parkingi. Suszymy rzeczy, buty, kurtki, śpiworki. Jutro na Diery i Rozsutce. Pogoda ma być, śłońce z chmurką.
Dzień dziesiąty - piątek:
Pobudka klasycznie o 7:00. Pogoda nareście superowa. Jedziemy do Stefanovej. Parking 2 euro. Idziemy na diery nove, dolne i horne. Potem na małego rozsutca. Najgorsze to ludzie i kolejki. Z małego rozsutca idziemy na velkiego i do Stefanovej. Powrót o 16:00. Kąpanie i opalanie, ale mi nie wychodzi bo atakuja mnie osy te świnie pieprzone. Jutro jak się uda to może dojdziemy na Velky Kryvań.

Photo Number 151 Photo Number 152 Photo Number 153 Photo Number 154 Photo Number 155 Photo Number 156
Photo Number 157 Photo Number 158 Photo Number 159 Photo Number 160 Photo Number 161 Photo Number 162
Photo Number 163 Photo Number 164 Photo Number 165 Photo Number 166 Photo Number 167 Photo Number 168
Photo Number 169 Photo Number 170 Photo Number 171 Photo Number 172 Photo Number 173 Photo Number 174
Photo Number 175 Photo Number 176 Photo Number 177 Photo Number 178 Photo Number 179 Photo Number 180

Dzień jedenasty - sobota:
Trasa: Stefanowa - Chata na Gruń - Vratna - Dol. za Kravarske - Kravarske - Baraniarky - Sedlo Prislop - Sokolie - Tiesniavy - Stefanova

Photo Number 181 Photo Number 182 Photo Number 183 Photo Number 184 Photo Number 185 Photo Number 186
Photo Number 187 Photo Number 188 Photo Number 189 Photo Number 190 Photo Number 191 Photo Number 192
Photo Number 193 Photo Number 194 Photo Number 195 Photo Number 196 Photo Number 197 Photo Number 198
Photo Number 199 Photo Number 200 Photo Number 201 Photo Number 202 Photo Number 203 Photo Number 204
Stryczek Tomek&Renata Raszka 2008